Trzy-torowy tryb
życia na stałe zagościł w mojej codzienności. Studia, studia, praca, studia,
studia, praca. W chwilach wolnych odsypianie – po pół godzinki na ‘okienku’
między zajęciami, by móc stać we względnym pionie. Nigdy jednak nie zabrakło
czasu na rozrywkę, która wciskana gdzieś między jedną a drugą zmianę, w weekend,
zabierała kolejne godziny ze snu, nadrabiane w pociągu, w drodze z miasta do
miasta. Ten weekend był jednak (nadal jest!) inny.