poniedziałek, 27 października 2014

Rozstania i powroty

   Po pracowitych wakacjach, wrócił ON – październik. Miesiąc, który od ubiegłego roku, wywraca moje życie do góry nogami. Miesiąc, który kończy przyjemności, a rozpoczyna obowiązki. Który zabiera wybory, a daje narzucone. Miesiąc, który, w tym roku, kazał porzucić skrzynki i spisywanie zamówień, i wrócić do tramwajowych podróży, między-zajęciowych teleportów, projektów, wykładów, notatek...

        
      Poznań jakby trochę zmalał. Już nie tak łatwo się zgubić, a nawet jak się zgubi, to rozkład autobusu jakiś taki bardziej czytelny. Spóźniony tramwaj nie dziwi, jak kiedyś, a policjant na skrzyżowaniu nie budzi dezorientacji. Tłum spieszących się donikąd ludzi też już nie intryguje – spieszę się razem z nimi. Z uczelni na uczelnię, w 15 minut, wiecznie spóźniona. Poznań zrobił się swój i choć nadal nie budzi euforii, to nie wpędza już w czarną rozpacz. Jakoś tak się samoistnie zneutralizował.

 
      Ale choć z przyjemnością jadę na zajęcia, które mają jakby więcej sensu i związku z kierunkiem, choć nie ginę w tłumie i idę na zakupy bez konieczności spoglądania w Google Maps, to jednak nadal z tęsknotą patrzę na mijany krajobraz, stojąc w zatłoczonym, pociągowym korytarzu, tyłem do jazdy. I nadal z uśmiechem witam ogromny napis „Chodzież” na wyremontowanym dworcu. I wracam. Wracam, kiedy tylko jest okazja. Do SIEBIE. Do swoich. Do rodziny, przyjaciół, znajomych. Do domu i do pracy. Do miejsc, które znam na pamięć. Do miasta, które choć zmienia się błyskawicznie, już zawsze będzie rodzinne.

3 komentarze:

  1. Twoim zdaniem - artykuł niedokończony.
    Moim - super, świetny i wspaniały. Aż się w oku łezka zakręciła :D :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ładnie napisane, jak zawsze doceniam lekkość stylu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejku! :)) O tak, również doceniam lekkość stylu! Wszystko tak ze sobą współgra.
    Chodzież jest najlepsza! Obojętnie skąd by się nie wracało. Idealnie mała i duża.

    OdpowiedzUsuń