wtorek, 19 kwietnia 2016

Weekend!!!


PRAKTYKI!!! Dwa tygodnie w Chodzieżowie, zero zajęć na uczelni, pięć godzin dziennie w pracy w zawodzie. Raj na ziemi! Tydzień ucieka między palcami i nadchodzi upragniony...





 Piąteczek! Wstaję o 9:00, by na 10:40 ostatni raz usiąść w szkolnej ławce, z kolanami pod brodą i zakończyć praktyki w podstawówce. Wychodząc, już trochę tęsknię – wymieniłabym wszystkie zajęcia na uczelni na praktyki, ale się nie da. Z uśmiechem jednak opuszczam mury szkoły, by zacząć ulubioną część tygodnia większości ludzi. WEEKEND!!! JUHUU!!!

       Mina nieco mi rzednie, gdy odbieram telefon z pytaniem, czy nie mogłabym do pracy przyjść ‘troszkę” wcześniej. Jasne. Najpierw jednak priorytetowy, umówiony obiad, lekko pospieszany tykającymi wskazówkami zegara. Trwaj chwilo! Nie chce trwać. Czas wracać na wartę.

            3:00. Nad ranem. Wychodzę po dziesięciogodzinnej zmianie z pracy i nie wiem, czy jeszcze nie zdążyło się ściemnić, czy może już zaczęło robić się jasno. Przy parapecie, trzymając się go jak ostatniej deski ratunku, stoją gęsiego wracający imprezowicze, czekający na kolegę, który po kilku kieliszkach postanowił cofnąć się w czasie i z uchem przy zabytkowej kostce brukowej (rzekomo) zdobiącej ulicę, nasłuchuje czy coś nadjeżdża. Otóż nadjeżdża. Białe Cinqo, którego właściciele postanowili udowodnić, że pięcioosobówka to tak naprawdę tylko z nazwy. W liczbie osób trudnej do stwierdzenia, jednak zdecydowanie większej niż wpisana w dowód rejestracyjny, jadą podbijać małą Chodzież z Grechutą na pełnych głośnikach. Piątek.

         Po trzykrotnym przełączeniu budzika, zwlekam się z łóżka, by stwierdzić, że jest sobota. 17:00. W błyskawicznym tempie ogarniam się i zbiegając po schodach nakładam trampki i kurtkę, by od 18:00 zacząć kolejny maraton. Po drodze wyrzucam sobie, że mogłam wstać godzinę wcześniej, by przeczytać coś do licencjatu. Mogłam. Sobota z niedzielą, jak co tydzień, łączą się ze sobą zachowując pełną ciągłość. Odzyskuję siebie dopiero w niedzielny wieczór. W sam raz, by napisać scenariusze zajęć na nadchodzący tydzień, sprawdzić facebooka i wrócić w objęcia Morfeusza. Weekend. Juhu.

1 komentarz: