Zimowy okres
świąteczny zakończony. Choinki znikają z domów i rynków, w centrach handlowych
znów puszczają poplistę zamiast „Last Christmas” a wystawowe okna nie mrugają
już lampkami. Trzy tygodnie minęły
niepostrzeżenie i nim zdążyłam na dobre się rozleniwić, siedziałam już w Regio,
kierunek: Poznań Główny. Niemniej jednak bożonarodzeniowy czas uważam za bardzo
udany.
Chodzież zawsze budzi we mnie
sentyment, ale grudniowy wyjazd był szczególnie sentymentalny. W przedpokoju
ponownie pojawiły się trzy pary butów. Mogliśmy znów śmiać się, rozmawiać i
kłócić o wiecznie niezgaszone światło RAZEM. Choć wspólne chwile przerywała
praca, to i tak było ich więcej niż przez ostatnie pół roku. Magia świąt z
dzieciństwa powróciła ze zdwojoną siłą, tylko tym razem rozpakowywanie upominków
traciło na sile w starciu z byciem ze sobą. Prezenty jednak, skoro już o nich
mowa, nie były całkiem bez znaczenia. Uwielbiam robić prezenty! Wybierać,
kupować, robić, dawać. Sprawiać, że na mordkach tych najbliższych,
najważniejszych i znaczących pojawi się uśmiech. I choć ciężko dotrzeć do
wszystkich, do których by się dotrzeć chciało, to w tym roku udało mi się kilka
takich uśmiechów wywołać.
Sylwester, choć planowany w błyskawicznym
tempie, na ostatnią chwilę i po nockach, również wyszedł satysfakcjonująco i
udało nam się przywitać Nowy Rok hucznie i z radością. Nam. Mnie i komuś, kto od
ponad roku toleruje wszystkie marudzenia, narzekania, rezygnacje, fochy,
pracoholizm i inne humorki. Dziękuję!
Typowych postanowień
noworocznych nie ma, ponieważ ich wydźwięk gaśnie w tak błyskawicznym tempie,
że zazwyczaj do Trzech Króli wygasa całkowicie. Jednak są pewne zmiany, które
nieśmiało staram się wprowadzać w życie, by ten rok był jeszcze lepszy niż
poprzedni. Pierwsze: Mniej marudzenia. Zatem w tym miejscu, miejscu
gdzie zacząć się powinien temat powrotu do rzeczywistości, czas zakończyć
pisanie.
über cute :3
OdpowiedzUsuń